Piotr Humański:
Tym razem nie możemy już liczyć na taryfę ulgową przysługującą „żółtodziobom”, czyli wyścigowym debiutantom. Przez ostatnie dwa tygodnie pracowaliśmy z moim trenerem Tomaszem Płaczkiem dość intensywnie. Po wnikliwej analizie nagrań z kamer onboard padło wiele gorzkich słów ale i praktycznych uwag. Start na Hungaroringu uświadomił mi jak wiele mamy do poprawienia i dopracowania, zarówno w technice jazdy, jak i w przygotowaniu psychologicznym. Dla mnie najważniejszą sprawą jest skrupulatna, surowa ocena ze strony trenera oraz dokładne wskazówki jak poprawić technikę i efektywność jazdy. Oczywiście ten czas spędziliśmy również na treningach w kabinie samochodu. Już w najbliższą środę lecimy do Amsterdamu aby od czwartkowego poranka rozpocząć treningi na torze Zandvoort. Tego czasu spędzonego na torze wyścigowym zabrakło nam na Węgrzech, gdzie nie mieliśmy możliwości dokładnie zapoznać się z torem. Nasi mechanicy pod okiem Darka Nowickiego uwijali się jak w mrowisku, aby doprowadzić moje „ciężko ranne” auto do stanu wyjściowego i przygotować je do długiego weekendu w Holandii. W okresie ostatnich dwóch tygodni nie było łatwo w moim życiu zawodowym. Po przerwie wyścigowej musiałem dość intensywnie odpracować swój wolny czas przy stole operacyjnym. Przecież nie mogę opuścić moich pacjentów.
Marcin Jaros:
Zbliża się druga runda Kia Lotos Race na znanym mi torze Zandvoort. To wymagający obiekt, bardzo wąski, a w dodatku jest tu kilka wzniesień ślepych zakrętów. W poprzednim sezonie mój start nie był udany, gdyż przed jednym z wyścigów, na okrążeniu formującym, mój samochód uległ awarii, przez co nie mogłem wystartować. Teraz jestem gotów, aby ponownie stanąć do walki i osiągnąć dobry wynik. Jestem pozytywnie nastawiony i wierzę, że weekend pójdzie po mojej myśli.