Żużlowcy Kolejarza Opole i Stali Rzeszów przeżyli w ostatnią niedzielę klasyczne deja vu. Dwie najlepsze drużyny polskiej 2. Ligi Żużlowej, podobne jak na początku czerwca, stoczyły bardzo zacięty bój. Bój znów nierozstrzygnięty, ale utrzymujący opolan na powierzchni tabeli, dodatkowo niepokonanych w tym sezonie.
“Powtórka z rozrywki” dotyczyła także scenariusza zawodów przy Wschodniej 2. Gospodarze – tak jak w Rzeszowie – remis uratowali w ostatnim biegu, który wygrali 4:2. Żaden z zespołów nie wywalczył także punktu bonusowego. Obecność pięciu tysięcy widzów meczu na szczycie jeszcze bardziej dodała pikanterii całemu widowisku.
Fenomenalny występ zaliczył tego dnia Adam Ellis. Anglik wygrał wszystkie swoje wyścigi, z wyjątkiem właśnie tego ostatniego. Doskonale pamiętany z opolskiego toru Jakob Thorsell zdołał rozdzielić jego i Oskara Polisa, choć nasi jechali już na 5:1 i byli bliscy skasowania komplet punktów.
Kto wie jak to stojące na wysokim poziome spotkanie by się skończyło, gdyby z trzynastego biegu nie został wykluczony Polis. Sędzia główny wskazał naszego zawodnika jako sprawcę przerwania gonitwy. Ellis w drugim podejściu wyciągnął jednak to rozdanie i uratował 3:3.
“Kolejarze” u progu wyścigów nominowanych prowadzili 40:38. Zawalili jednak przedostatni bieg. Goście zaryzykowali i Krystian Pieszczek wraz Marcinem Nowakiem zwyciężyli dubletem. Przyjezdni wyszli na prowadzenie 43:41, ale to oni byli w opałach i tylko dzięki doskonale obeznanemu z opolskimi bandami Szwedowi, zdołali wywieźć remis.