Polski Związek Motorowy

To był trzynasty rajd pojazdów zabytkowych na Rzeszowszczyźnie. Trzynasty znaczy szczęśliwy.

Nawet pogoda wspomagała organizatorów – Automobilklub Rzeszowski. A nic tak nie cieszy, jak błysk chromu w miękkim świetle majowego słońca. Do Rzeszowa zjechało się ponad 50 zabytkowych samochodów na niesamowity, pamiętny rajd. W ramach tej imprezy odbyła się II runda Mistrzostw Polski Pojazdów Zabytkowych, w której wzięło udział około 30 załóg. Reszta to uczestnicy tzw. Ligii Otwartej, czyli rajdu o nieco niższych wymaganiach, znakomitego do nabycia wprawy w rajdowych eliminacjach.

Trasa rajdu prowadziła przez przepiękne, niezwykle urokliwe okolice Pogórza Rzeszowskiego i Strzyżowskiego. Uczestnicy, posiłkując się itinererem, odwiedzili Boguchwałę, Niebylec czy Kombornię.  Na trasie nie zabrakło, rzecz jasna, bardzo widowiskowych prób sprawnościowych. Rajdowcy niezwykle dynamicznie  pokonali tor w Zakładzie Naprawy Samochodów w Boguchwale, by odnaleźć w Rzeszowie ulicę Karową, gdzie także zorganizowano wyścig uliczny.  Po tradycyjnym już „Wyścigu na Moniuszki”, wszystkie samochody skierowały się na rzeszowski rynek, gdzie konkurs elegancji zainaugurował Noc Muzeów.  To wydarzenie musiało głęboko zapaść w pamięć wszystkim, którzy mieli okazję je podziwiać: 50 zabytkowych pojazdów, jak ruchome dzieła sztuki, wraz z załogami wystrojonymi zgodnie z modą okresu powstania samochodu lub motocykla, zaprezentowało się jury, by potem stanąć na płycie rynku, obramowanego neogotycką i renesansową architekturą.  Sensację wzbudziła replika Syreny Sport, zbudowana przez pana Mirosława Mazura. Nie dało się przejść obojętnie także obok innych uczestników imprezy: Austina Healey’a BT7 3000, jaskrawo-żółtego Velorexa, filmowego Triumpha Spitfiera z 1978r., a także NSU OSL 351 z 1938 roku, wiozącego kominiarza w pełnym rynsztunku!

Kolejnego dnia trasa zaprowadziła rajdowców do Korczyny. Tak, to ta sama Korczyna, słynąca z Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski.  W przerwie wyścigów, na start podjechały pojazdy zabytkowe. Jak prawdziwi rajdowcy, załogi zostały „wystartowane” w profesjonalny, wyścigowy sposób, a czas przejazdu został zmierzony fotokomórką. Nie był to co prawda wyścig, a tzw. rajd na regularność – czyli próba, w której wygrywa załoga, która przebędzie trasę ze średnią prędkością ustaloną przez organizatorów. Nie jest to wcale łatwe zadanie, a samochody przemierzające górską trasę były podziwiane przez tłumy widzów.

Przy okazji rajdu, zorganizowano także atrakcje nieco bardziej „stacjonarne”: uczestnicy i widzowie mogli zapoznać się z fascynującą historią Mikrusa, jedynego samochodu produkowanego na Rzeszowszczyźnie. Do odwiedzin zachęcała także wystawa militariów.

Jest zatem jasne, że trzynastka to jedna z najlepszych wróżb, jakie można sobie wymarzyć. Zapraszamy do zapoznania się z naszą galerią zdjęć, a także z relacją i galerią na  stronie Organizatora.

Do zobaczenia na kolejnej rundzie MPPZ!