Polski Związek Motorowy

Ostatnie rozstrzygnięcia Finałów Mistrzostw Świata w niemieckim Inzell przyniosły Grzegorzowi Knappowi najwyższą w karierze pozycję w rankingu lodowych gladiatorów. 31 punktów i dziesiąte miejsce w stawce to niewątpliwie duży sukces naszego lidera.
Początki nie napawały optymizmem. Zawody w Krasnogorsku Grzegorz zakończył z zerowym dorobkiem punktowym. – „Zaczęło się bardzo źle. Zawody w Krasnogorsku to była porażka, nie przywiozłem ani jednego punktu” – mówił po zawodach lider polskiej reprezentacji. Jak się okazało winny okazał się sprzęt – Grzegorz zmagał się z awarią silnika i tylnego amortyzatora.
Następnym przystankiem na drodze po Mistrzostwo Świata był leżący pod chińską granicą syberyjski Błagowieszczeńsk. Pierwszy dzień finału pokazał, że Grzegorz wraca do dawnej dyspozycji, kończąc zawody trzecią rundę światowego czempionatu na dziewiątej pozycji. Drugi dzień rywalizacji nad Amurem był dla Polaka pechowy, ponieważ zaliczył on aż dwa upadki. - Dla mnie to lekka porażka. Tyle upadków co miałem od początku sezonu, to nie zaliczyłem chyba przez całą swoją karierę.- wspominał Knapp.

Po dalekowschodnich wojażach nadszedł czas na holenderskie Assen. Przed zawodami Grzegorz zapowiadał, że wyciągnął wnioski z poprzednich startów i gwarantował, że gorzej już na pewno nie będzie. Lider polskiego Teamu nie zawiódł. Zarówno w sobotę i niedzielę dopisał do swojego dorobku po sześć punktów, co znacznie przybliżyło go do miejsca w czołowej dziesiątce cyklu.

Przed ostatnią rundą Mistrzostw Świata w Inzell nastroje były pozytywne. Spowodowane było to bardzo dobrym występem Grześka na turnieju w Berlinie, poprzedzającym zawody w malowniczej Bawarii. Podobnie jak w Assen, nasz gladiator nie zawiódł. Wspierany z trybun przez swoją córkę i przedstawicieli Teamu zdobył w sumie dziesięć punktów i zapewnił sobie miejsce w czołowej dziesiątce cyklu, osiągając tym samym najlepszy wynik w swojej karierze.