W tym roku odbyła się już 36-ta edycja Rajdu Rotor.
Jest to jedyna runda tegorocznych Mistrzostw Polski przeznaczona wyłącznie dla motocykli – i jednocześnie największa impreza tego typu w kalendarzu PZM. Rajd organizowany jest przez Klub Miłośników Weteranów Rotor Olsztyn. I w tym roku frekwencja nie zawiodła: na starcie rajdu stawiło się około 150 załóg. Mimo naprawdę uciążliwej – zwłaszcza przecież dla motocyklistów – pogody, przyjechali, często na kołach, nawet z najdalszych zakątków Polski.
Pierwszy dzień uczestnicy Rajdu spędzili na bezdrożach Mazur i Powiśla. Trasa prowadziła przez miejsca nie tylko urokliwe, ale także ciekawe historycznie i krajoznawczo. Uczestnicy przejechali przez miejscowości o tradycyjnej, pruskiej architekturze; zwiedzili pochylnię Buczyniec; musieli czasem zsiąść z motocykli, by odnaleźć odpowiedzi na podchwytliwe pytania, ułożone przez organizatorów.
Drugiego dnia motocykliści wjechali na olsztyńską starówkę, by wziąć udział w tradycyjnej gymkhanie. Można było podziwiać prawdziwe perły wśród jednośladów: motocykl gąsienicowy NSU Kettenkrad, prawie niespotykany Podolsk, Rene Gillet Paris, a ponadto cały przekrój polskiej motoryzacji, od Sokołów z lat trzydziestych, po WSK-i z ostatnich lat produkcji. Na „konkursie elegancji” w specyficznym, motocyklowym wydaniu, można było zobaczyć wojskowych sanitariuszy, listonoszy na komarach, żołnierzy wszelkich narodowości. Po chwili wytchnienia w wytęsknionych promieniach słońca, zawodnicy uformowali kolumnę i przejechali w uroczystej paradzie przez centrum Olsztyna.
Rotor to nie tylko trasa i zadania rajdowe. To nawet nie tylko motocykle. To przede wszystkim ludzie, którzy dzieląc wspólną pasję, gromadzą się tłumnie, by spotkać przyjaciół w atmosferze absolutnego porozumienia. Niezależnie od tego, czy przyjechało się na eleganckim BSA, czy uwalanym błotem Zündappie, czy może na skromnej WSK-ce – jest się częścią tego samego grona pasjonatów, a każdy motocykl zachwyca. Każdy jest niepowtarzalny.