Rejestracja „anglików"

Przez prasę i Internet przetacza się kolejna polemika na temat zgody na rejestrowanie w Polsce pojazdów przystosowanych do ruchu lewostronnego, czyli posiadających między innymi kierownicę z prawej strony. 

Decyzję w tym zakresie na polskim rządzie wymusiła decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu. Niestety względy polityczne wzięły górę nas zdrowym rozsądkiem. Ale stało się. 

Wprowadzone przepisy nakazują nabywcy „anglika” dokonanie trzech zmian w pojeździe, w celu uzyskania rejestracji. Pierwszy to przystosowanie reflektorów do ruchu prawostronnego, aby nie oślepiać kierowców pojazdów nadjeżdżających z przeciwka. Przestawieniu lub przeróbce muszą ulec także lusterka wsteczne, by spełniały swoją rolę. Ostatnim elementem jest wyskalowanie prędkościomierza w kilometrach, zamiast w milach. 

Wykonanie tych czynności nie jest trudne, ani kosztowne. Najtańszą metodą dostosowania reflektorów jest ich oklejenie, ale zdecydowanie lepiej jest je wymienić na prawostronne. Lusterka najczęściej są tylko przestawiane. Również wymiana skali prędkościomierza nie stanowi problemu. Koszty nie są więc wielkie, szacowane na tysiąc złotych. Przed zmianą przepisów, obowiązek przeniesienia kierownicy na drugą stronę pojazdu pociągał za sobą wydatek 10 razy większy. 

Większość dyskutantów jest zdania, że decyzja ta zwiększy liczbę wypadków, ponieważ w Polsce większość dróg posiada pasy do jazdy w przeciwne strony na jednej jezdni. W takich warunkach wyprzedzanie jest bardzo niebezpieczne. Zwolennicy decyzji podkreślają, że używane „angliki” są o 30% tańsze, a poprzez układ dwóch lusterek można stworzyć możliwość kierowcy obserwowania drogi przed wyprzedzeniem. Kto ma rację pokażą statystyki, jednak można założyć, że bezpieczeństwo będzie mniejsze. Takiego też zdania są towarzystwa ubezpieczeniowe, które tego typu pojazdy ubezpieczać będą po stawkach znacznie wyższych nawet 3 razy wyższych. 

Strony