Polski Związek Motorowy

Wysublimowana, profesjonalna gra aktorska to warunek dobrego filmu. Jednak już w czasach Szekspira doceniano znaczenie scenografii, a sam termin powstał w antycznej Grecji. Nie dziwi zatem, że twórcy rozpieścili swoich widzów, a oczekiwania znacznie się rozrosły. Dążenie do realizmu, do stworzenia kompleksowego, koherentnego świata, który nadałby opowiadanym wydarzeniom trójwymiarowości, to synonim współczesnego kina na miarę potrzeb nowoczesnego widza. Dlatego na coraz większą estymę zasługują nieożywione elementy konstrukcji filmu, takie jak wnętrza, krajobrazy, oraz… samochody!

Członkowie Automobilklubu Morskiego są właścicielami prawdziwych filmowych gwiazd. Ich pojazdy brały udział w kręceniu „Czarnego czwartku”, „Wszystko, co kocham”, „Segmentu 76”,  „Ile waży koń trojański”, „Sztosu 2” i „Wałęsy”. Skody, nieśmiertelne małe fiaty, moskwicze… Samochody kojarzone z epoką PRL, na planach filmowych dają niesamowite wrażenie autentyczności. Nie są przecież rekwizytami: to najprawdziwsze łączniki między planem filmowym a historyczną rzeczywistością.

To także niezwykła okazja dla ich właścicieli, by poznać kulisy i warsztat produkcji kinematograficznej.

„Pojazdy zabytkowe nie tylko cieszą oko, ale są także niezwykle użyteczne, jako obiekty historyczne” – mówi Tomasz Groszewski z Automobilklubu Morskiego.

W filmowej karierze samochodów są też momenty dramatyczne, jak ten zilustrowany na krótkim filmiku z planu „Czarnego czwartku”.  

fot. Tomasz Groszewski