Polacy w Grand Prix 2012: Jarosław Hampel
W sezonie 2010 Jarosław Hampel wywalczył tytuł Indywidualnego Wicemistrza Świata. Rok później nie sposób było zepchnąć go z pudła i po znakomitej walce zdobył brązowy medal cyklu Grand Prix. W dorobku "Małemu" brakuje tylko jednego, ale za to najcenniejszego kruszcu - indywidualnego złota. Czy nadszedł czas dominacji Hampela?
Zeszły sezon był dla "Małego" jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym w karierze. Oprócz wspomnianego brązu Indywidualnych Mistrzostw Świata wywalczył też dwa złota. Jedno z Żużlową Reprezentacją Polski w Drużynowym Pucharze Świata, a drugie w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski na leszczyńskim torze pod nieobecność największego rywala, Tomasza Golloba.
W tym roku Hampel będzie mieć jeszcze trudniejsze zadanie, bo w dwóch wspomnianych przypadkach będzie bronić tytułów, a czołówka ani myśli odpuszczać, czy ułatwiać zadanie mistrzowi. W Grand Prix natomiast Mały wciąż nie osiągnął jeszcze szczytu i jak sam przyznaje, jest głodny najcenniejszych laurów. Co ciekawe, Jarek wskazuje też głównego kandydata w ewentualnej walce o mistrzostwo. Jest nim jego zdaniem wychowanek bydgoskiej Polonii. Tę tezę popiera też prezes gorzowskiej Stali, Władysław Komarnicki. - Ci zawodnicy wiedzą, że bardzo prawdopodobne, że między nimi rozegra się walka o złoty medal - mówi.
Hampel pomimo wielu lat spędzonych na żużlowych torach jest nadal jeźdźcem młodym, przebojowym i uwielbianym przez publiczność. To właśnie największe atuty, które ma w posiadaniu reprezentant Unii Leszno i które dają mu przewagę nad wspomnianym Gollobem, czy aktualnym IMŚ Gregiem Hancockiem. Tak "Chudy", jak i "Herbie" przeżywają być może ostatnie lata swojej świetności. Z drugiej strony mogą czuć się spełnieni jako sportowcy, a ich doświadczenie, co wciąż pokazują, procentuje na torze.
"Mały" podobnie jak reszta stawki GP z niecierpliwością oczekuje na inaugurację cyklu Grand Prix. Nikt bowiem nie wie, czego spodziewać się po egzotycznej Nowej Zelandii i obiekcie w tamtejszym Auckland. Jarek liczy na szczęśliwy wybór sprzętu, który został już spakowany i wysłany najpierw samolotem do Amsterdamu, a następnie drogą morską na miejsce docelowe. - Szczęście może odegrać tu kluczową rolę. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na przetestowanie sprzętu, bo wcześnie musieliśmy go przygotować do podróży. Ja sam chcę jak najwięcej pojeździć w różnych sparingach i zawodach przed GP Nowej Zelandii, by osiągnąć odpowiednią formę i wejść w rytm rywalizacji - mówi polski jeździec.
Za nieco ponad tydzień wystartują zmagania o tytuł najlepszego żużlowca globu. Czy Hampel już w Auckland rozpocznie marsz po upragnione złoto? Przekonamy się niebawem. Jedno jest pewne - emocji będzie pod dostatkiem.